-
Slow Fashion Season – tego lata nie kupuję.
Wyprzedaże letnie nabierają tempa. Zatłoczone galerie handlowe, kolejki do przymierzalni, umęczeni i poirytowani sprzedawcy. Tak to sobie wyobrażam. I dziś, w jedyną w tym miesiącu niedzielę handlową, gratuluję sobie decyzji o odcięciu się od tego wszystkiego. Decyzji o wzięciu udziału w akcji „Slow Fashion Season”, czyli niekupowania nowych ubrań przez najbliższe trzy miesiące. Przyimek „slow” robi karierę już od wielu sezonów. Mamy slow food, slow work, slow life, w końcu też slow fashion. Wszystko to w opozycji do „fast”, które stało się synonimem wszystkiego co złe i mamiące swoją łatwością, taniością i dostępnością. Prawdę mówiąc bardzo nie lubię takich słów-wytrychów, uogólnień i etykiet. Jednak po głębszym zastanowieniu przyznaję, że w…
-
Pomarańczowa alternatywa – power dressing po wrocławsku
Temat damskiej mody biznesowej już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie. Mężczyźni mają w tym względzie zdecydowanie prościej: dobrze skrojony garnitur, koszula, krawat i gotowe. Tymczasem kobiety mamione są przez najnowsze trendy: w tym sezonie falbany, w innym kwiatowe wzory, w jeszcze innym koronki. A latem? Latem to już zupełny zawrót głowy. W gąszczu drogowskazów, stylów i trendów postanowiłam poszukać swojego „złotego środka”. Większość dnia spędzam w pracy. Tak mówi bezlitosna matematyka. Mimo to w dotychczasowych wpisach nie poświęcałam zbyt wiele uwagi stylizacjom „do pracy”. Trochę zahaczyłam o ten temat we wpisie o punkowych spodniach oraz o spódnicy z liceum. Wynika z tego jedno: mój strój do pracy nie…